poniedziałek, 21 października 2013

Rojkowa relacja z KFASONu, czyli dlaczego Kraków mnie nienawidzi

Zdrastfujcie!
Od samego początku węszyłem tragedię. Pewne zawirowania postawiły mój przyjazd pod znakiem zapytania, w końcu jednak udało mi się je przezwyciężyć. Wysłałem maila z potwierdzeniem obecności, w piątek wieczorem wcześniej wyszedłem z pracy, o godzinie 18.05 byłem już w pociągu InterRegio jadącym do Krakowa. Do dawnej stolicy naszego tragicznego kraju miałem dotrzeć o godzinie 21.39. Ta, jasne. Koło 20.50 zatrzymaliśmy się gdzieś w polu i nic. Stoimy. Pociągi nas mijają. Ja, ku uciesze współpasażerów, macham uciekającym wagonom. Po składzie poszło plota, że zepsuła nam się lokomotywa i czekamy na nową. Była już 22, kiedy ktoś wyszedł na papierosa. Wrócił po sekundzie, w krzykiem, cytuję "O kurwa, zajebali nam lokomotywę".
Ruszyliśmy o godzinie 23.30 z nową lokomotywą. Do Krakowa dotarłem około 00.30. Jakby tego było mało to autobus, którym dwóch moich przyjaciół jechało, coby mnie odebrać, stanął w korku spowodowanym chyba jakimś wypadkiem i resztę drogi przeszli pieszo.
Dotarłem wreszcie, przemarznięty o głodny (zapomniałem napisać, że przez ponad dwie godziny w pociągu nie było ogrzewania). Chłopaki przynieśli mi rogala, w którego się zgryzłem, nie zaprzątając sobie głowy takimi drobiazgami jak wyjęcie go w foliowej torebki. Pieszo poszliśmy do domu kumpla, gdzie miałem spędzić noc. Nakarmili mnie tam i napoili. Karol i Michał, dziękuję wam z całego serca.
Spałem trzy godziny i ruszyliśmy na KFASON.
We czterech, po drodze zgarnęliśmy jeszcze jednego kolegę, byliśmy tam jako jedni z pierwszych. Otwarcie festiwalu zaczęło się dopiero o 9.15, czekaliśmy aż trochę więcej ludzi się zejdzie. Kilka słów zachęty od organizatorów i wszystko się zaczęło.
Zostaliśmy na parterze, żeby posłuchać, jak Paweł Mateja opowiada o nieznanych klasykach polskiej grozy. Dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy, poznałem kilka interesujących nazwisk. Plus dla Pawła, za entuzjazm i szeroki uśmiech, z którym opowiadał. Ciekawostka, jedną z książek, o której mówił, czyli "Wampir" Reymonta, następnego dnia ujrzałem na straganiku z książkami na dworcu głównym w Krakowie. Jakbym miał kasę, to bym kupił.
Paweł skończył wcześnie, dzięki temu wcale się dużo nie spóźniliśmy na prelekcję o Gore Anny Żołnik. Pełna profeska, naukowe podejście, zdjęcia z horrorów i okładki co ciekawszych płyt. W pewnym momencie Anna pyta, co by było, gdybyśmy zamiast o fikcji mówili o prawdziwych wydarzeniach i pokazuje slajdy z wypadków. Chciała przerwać, chyba po trzech, czy czterech. Na co my, siedząc z tyłu, wydaliśmy jęk zawodu "Ale dlaczego, my chcemy zobaczyć resztę". Jedna z fajniejszych prelekcji z całego konwentu.
Następnie zdążyliśmy jeszcze na końcówkę prelekcji o Ligottim Pawła Mateji i Mateusza Kopacza. Tu się akurat niczego nowego nie dowiedziałem, ale utwierdziłem w przekonaniu, że warto by było w końcu go przeczytać. Tam właśnie spotkaliśmy Marka Grzywacza, którego prelka o alternatywnej seksualności w horrorze, była naszym następnym przystankiem. To właśnie czekając na nią, Marek wpadł na bardzo głupi pomysł, który ja podchwyciłem z naiwnym zamiarem dociągnięcia go do końca. O nim później.
Marek fajnie mówił. Jedną z głównych zalet jego wystąpień, jest powoływanie się na rzeczy, które w Polsce nie wyszły, a warto ich poszukać i jakoś się zaznajomić. Posłuchaliśmy o BDSM i parafiliach. Było bardzo fajnie.
Następny był panel o Zombiefilli. Nie mieliśmy moderatora dyskusji, którą to rolę na warszawskich spotkaniach sprawował świetny Patryk Stryjewski, a na KRAKONIE jeden a autorów Paweł Waśkiewicz. Myślę, że daliśmy radę. Razem z Grześkiem Gajkiem, Michałem Stonawskim i Krzyśkiem Dąbrowskim (fajnie jest siedzieć po tej samej stronie stołu z ludźmi, których teksty się czytało kilka lat temu, nie marząc nawet o spotkaniu ich), rozkminialiśmy jak mogłaby wyglądać inwazja zombie w Polsce, czy wargi ew. ślina zombie to wrota do innego wymiaru, i czy gołębie zombie, srałyby na ludzi. Było super, ludzie dopisali, Krzysiek rzucał pomysłami na teksty, ludzie z publiki zadawali ciekawe pytania, na przykład pan, który chodził z kamerą, niestety nie pamiętam nazwiska, w odpowiedzi na moje wątpliwości czy zombie są straszne, zapytał co zrobić, żeby znowu były i kilka ciekawych pomysłów padło.
O 14.30 miałem swoją prelekcję o bizarro, na którą, oprócz Karola, z których łazilismy ze dwóch cały dzień, przyszedł tylko jeden człowiek. Jacek, tak miał na imię, okazał się spoko kolesiem, pogadaliśmy sobie we trzech od serca i byłem zadowolony. Dostał nawet ode mnie pewien prezent. Nie powiem jaki. W międzyczasie swoją prelke o bizarro miał też Darek Kuchniak, kolega z Niedobrych Literek, na którą nie przyszedł nikt. Dlaczego tak się stało. Cóż, byliśmy chyba dwoma najmniej znanymi tak osobami, a w międzyczasie naszą konkurencję stanowili Stefan Darda, Anna Kańtoch i Michał Gacek. Nie dziwota, że prawie nikt nie przyszedł.
Razem z Karolem załapaliśmy się jeszcze na końcówkę wystąpienia Marka Grzywacza o nietypowym wykorzystanie motywu duchów. Miło było usłyszeć o serialu The Fades, który bardzo lubię.
Potem, znów z opóźnieniem dotarliśmy na Horror redaktorski Pani Miki-Orządały (przepraszam jak źle odmieniłem). Też bardzo fajne spotkanie. Kwiatki przytoczone z pracy Pani redaktor były bezcenne. Autor mistyk, strzał w dziesiątkę. Uśmiałem się setnie, ale i trochę ciekawych rzeczy dowiedziałem. Na przykład, żeby nie opowiadać redaktorom o swoim życiu rodzinnym :P.
Później w planach były antyutopie Artura Olchowego, który niestety nie dotarł, więc posłuchaliśmy jak Michał Stonawski opowiada o klątwie rodziny Beksińskich. Nigdy o tym w ten sposób nie myślałem. Niestety czas gonił, nie mogliśmy siedzieć do końca. Nadeszła godzina 18, a wraz z nią grupowa prelekcja o bizarro, gdzie razem z Markiem Grzywaczaem, Grześkiem Gajkiem i Darkiem Kuchniakiem mieliśmy gadać o najciekawszym gatunku polskiej literatury. Przynajmniej dla mnie :P. Michał Jutkiwicz był naszym moderatorem i chwała mu za to, że nami wytrzymał. Jego pytania były sensowne, ciekawe i przemyślane. Nasze odpowiedzi, troszkę mniej. Jeszcze zanim rozpoczęliśmy, wpadliśmy w taką głupawkę, że niemal spadłem z fotela. Normalka. Ustaliśmy, że Marek pokaże ludziom swoją waginę, a ja moje penisy. Serio. Śpieszę z wyjaśnieniem. Otóż, Marek jest posiadaczem bizarrowej perełki, czyli Nawiedzonej Waginy Mellicka III, a ja miałem osiem penisów na moim egzemplarzu Bizarro Bazaru. Rano, kiedy Marek składał pierwszy autograf, stwierdził, że może mi narysować penisa zamiast dedykacji. Pomysł podchwyciłem, siedzący obok Michał Stonawski też narysował penisa i tak się zaczęło. Spotkałem w sumie siedmiu autorów Bazaru i każdego pytałem, czy narysuje mi kutasa. Wszyscy się zgodzili. Oprócz Marka i Michała penisy rysowali jeszcze Krzysiek Maciejewski, Darek Kuchniak, Dawid Kain, Krzysiek Dąbrowski i Grzesiek Gajek. Jak uda mi się zebrać penisy od wszystkich autorów, włączając w to amerykańskich, to będzie coś. Wagina i penisy pokazały się ludziom, było fajnie. Zapomniałem wspomnieć, że w tym samym czasie był jakiś LARP i to na niego poszła większość ludzi, która jeszcze była. U nas było chyba ze dwanaście osób, jakiś chłopak zasnął. Fajnie było.
Ostatnią atrakcją był panel horroru, gdzie Dawid Kain, Kazik Kyrcz, Stefan Darda, Michał Stonawski i Michał Gacek snuli wizje przyszłości tego pięknego gatunku. Wniosek, wujek musi wyjść z piwnicy, horror musi odciąć się od marginalizującej go fantastyki. Pomóc ma w tym ogłoszona nagroda im. Stefana Grabińskiego dla najlepszej powieści i opowiadania. Mają być cztery, dwie od czytelników, dwie od kapituły, której członkiem może być każdy publikujący autor horroru, który wydał choć jedną książkę lub opublikował dziesięć opowiadań w książkach lub pismach papierowych. Nie kwalifikuję się. For, fucks sake, Michał Stonawski się nie kwalifikuje, ale jak najbardziej popieram taki plan.
I to by było na tyle.
A, jeszcze after w podziemiach. Cały dzień zmęczenia i brak snu dał się we znaki. Po dwóch piwach wróciliśmy do domu Karola, żeby odespać.
Wniosek końcowy. Było super. Nie wnerwiam się, że prawie nikt do mnie nie przyszedł (choć słyszałem już głosy, że trzy rzeczy na raz to za dużo i za rok coś z tym zrobią). Wreszcie osobiście poznałem Kazka Kyrcza i Dawida Kaina. Świetne uczucie. Dwa lata wstecz czytałem ich książki, teraz piłem z nimi piwo i rozmawialiśmy sobie, fakt, że tylko kilka chwil, ale zawsze. Usłyszałem od nich kilka ciepłych słów, coś wspaniałego. Oprócz nich poznałem multum fajnych ludzi, nabrałem ochoty na kolejne konwenty i energii do pisania. Jakby tego było mało, to poznałem nawet Łukasza Orbitkowskiego i Stefana Dardę, z którymi w przeciwieństwie do Dawida i Kazka, nigdy nie miałem kontaktu.
Wniosek naprawdę końcowy.
Było super. Za rok też jadę.

wtorek, 8 października 2013

Przestańcie ciągnąć Słonia za trąbę, czyli o polskim horrorcorze słów kilkaset.

Dzińdybry (błąd zamierzony)

W związku z niedawną premierą drugiej części Demonologii duetu Słoń/Mikser i podnietami nad mariażem muzyki i horroru (całkowicie zasłużonymi), postanowiłem przybliżyć kilka ciekawych osób, które oprócz Słonia robią w tym kraju dobrą, ciężką muzę. Bo wierzcie, lub nie, są też inni. I nie chodzi mi otwory pokroju Formacja Cmentarz, które były chyba bardziej żartem niż poważną muzyką, ale o ludzi z pasją i umiejętnościami.
Kolejność będzie lekko przypadkowa, lekko inspirowana tym, kiedy danego rapera/zespół poznałem.

Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze nie wiedziałem, że PIH jest skrajnym prawicowcem i wstyd się przyznać słuchałem jego płyt (na swoje usprawiedliwienie powiem, że w czasach Skazanych na Sukcezz, nie był jeszcze taki zły, odpadłem dopiero przy Dowodzie Rzeczowym numer 1). Wtedy właśnie na youtubie, słuchając kawałka Szatańskie wersety, czytałem sobie komentarze. Ktoś napisał coś w stylu "To jest gówno, sprawdźcie Chory Szpital, oni dopiero rozjebią scenę". Sprawdziłem i odleciałem. To było to, czego szukałem.
Do rzeczy.
1. Chory Szpital, czyli Barthazz i Bączek. Wydali dwie płyty, pierwsza RTG, była jeszcze dość toporna, ale miała potencjał, druga Ciężkie Szpitalne Brzmienie, mój system rozjebała. Chłopaki nie znają świętości, cisną wszystkim za wszystko, nie boją się jednak sięgnąć i po lekką poetykę. Najlepsze kawałki to dwa z AJKS ( o nim później) i Hatred.
http://www.youtube.com/watch?v=VU5wjMvWxZo
http://www.youtube.com/watch?v=2C_RAxOzD-Q
http://www.youtube.com/watch?v=VC-1Hxauuqo

A tu link do fejsbooka chłopaków. Obiecali nową płytę ponad rok temu i umilkli. Poza jednym singlem, zrzeszającym ponad 20 pojebanych mc.
https://www.facebook.com/pages/CHory-Szpital/158776194180398?ref=stream

2. Krwawe Drwale.

Śmiem twierdzić, że jako jedni z pierwszych zajęli się horrorocrem w Polsce. Kawałek "Nocny Łasuch", dziś prawie asłushalny, zaczął przygodę Odyna (wokal) i Cygana (nic nie robi) z muzyka. Z czasem dołączyli do nich Lolo (wokal) i Gleba (mix/master/bity), kawałki coraz lepsze. Coraz bardziej klimatyczne. Od wesołych Krwawych lal o facecie z pechem do dziewczyn:
http://www.youtube.com/watch?v=xMlf1w_fs-0
po klimatyczne bomby jak Necromantic
http://www.youtube.com/watch?v=NRCOaHL9jRU
czy ostatnio Padlina
http://www.youtube.com/watch?v=KNsHmC9vq2M.
Najlepsi chyba, jeśli chodzi o klimat piosenek. Jest u nich wszystko, od wesolutkich pocisków na muzykę w "Słodziaku", do autodissów. Facebook ich.
https://www.facebook.com/KrwaweDrwale?ref=ts&fref=ts

3. Opał
https://www.facebook.com/Opalhh?fref=ts
Młody chłopak z talentem do bujających refrenów o flakach na prześcieradłach. Ma za sobą dopiero jedną płytę, druga na dniach, ale w świadku horrorcorowym odbił się dość głośno dzięki choćby takiej perełce
http://www.youtube.com/watch?v=nJ-Yvdnk7qk

4. Dot.
https://www.facebook.com/doteush
Ziomek z Krakowa. Płyta Heppi Mill, może nie jest stricte horrorcorowa, ale kwałki typu Psychopata już tak. Reszta materiału, choć może nie przeraża w normalnym tego słowa znaczeniu, to dotykają problemów kraju i ludzi, stąd Mięso o głupich dupach, Heppi Mill i debilach ogólnie czy choćby Konsekwencje, o zaskoczenie, konsekwencjach.
http://www.youtube.com/watch?v=HRvyjJMV75M&list=PL629A361C46CFDA6E

5. Wnuk.
https://www.facebook.com/Wnuk71
Tu mamy chłopaka, który się wybił. Niedawno Unhuman Familia wydała mu bardzo porządną płytę.
http://www.youtube.com/watch?v=oyeGXHfmgQs
Jest ostro, krwawo, są pociski na głupotę. Full serwis.

6. Krvavy
https://www.facebook.com/Krvavyrap?fref=ts
Najmniej horrororowy ze wszystkich, bardziej nastawiony na klimat, który z płyty na płytę robi się coraz bardziej magiczno, oniryczno, słowiański. Sam siebie określa rapem rytualnym. Kawałki o Królu Olch, swojskich diabłach czy duchach, potrafią naprawdę przerazić. Nie ma tu nawijek o trupach, czy jebniu oponentów. Ale mówię, klimat jest morderczy.
http://www.youtube.com/watch?v=yEqcvlgKDPw
http://www.youtube.com/watch?v=8MWhat-c9eo
http://www.youtube.com/watch?v=PWuteqvfcus
i mój faworyt. Z AJKS na feacie, Maria rodząca Jezusa w słowiańskim lesie, otoczona naszymi demonami. Cudo.
http://www.youtube.com/watch?v=tWBpvDg83dU

7. Psycho-Clan/Scalpel
https://www.facebook.com/Scalpel666
Jakiś czas temu robili mocne kawałki o psychopatach i cierpieniu.
http://www.youtube.com/watch?v=xQn-ZFiSDLk
Teraz aktywny jest tylko Scalpel, od jakiegoś czasu pracujący nad nowa płytą, na którą czekam, bo ten materiał rozpieprzy mi głośniki.
http://www.youtube.com/watch?v=CsWXTZVSz_4 to stary singiel, nawet nie wiem czy wejdzie na płytę.

8. Stygmat/Młody GOH
Najnowsze odkrycie. Co chłopaki robią na bicie, to poezja. "Jesteśmy pierdolonymi szamanami rapu". Ciężki wokal, jeszcze cięższy bit, a przesłanie dobija i pogrąża.
https://www.facebook.com/MlodyGoh?fref=ts
https://www.facebook.com/Stygmat?fref=ts


Na razie tylko. Jest więcej. Dużo (był nawet epizod z DevilShyt, czyli rapem satanistycznym o demonach i diable, ale człowiek, który to robił, kolejna płytę nagrał o miłości, więc wstyd, hańba i zapomnienie). To tylko te kilka osób, których słucham najczęściej.
Tu jest kawałek z nowej płyty Chorego Szpitala, gdzie jest od groma ziomków, można szukać jak kto zainteresowany.
http://www.youtube.com/watch?v=sc-5g6zcsbY

Podsumowując. Nie samym Słoniem polski horrorcore stoi. Jest wielu wartościowych ludzi, tworzących chora muzykę, we wszystkich odmianach, od bardziej społecznych, do typowo trupowo/krwawo/bez sensownie. Ważne, że jest moc i można się jej poddać.

Ps. Dlaczego nie pisałem o AJKS?
Bo to nie horrorcore. Zupełnie inna rzecz. Deathrap zorientowany na społeczeństwo, politykę i religię, mało mający wspólnego z horrorami. Choć zazwyczaj, to właśnie obecność AJKS na tracku, kiedy na chwilę wyjdzie z politycznych butów i da się ponieść hardcorowi, tworzy najlepsze kawałki. Moją osobistą czołówkę.

Ps2. Dlaczego nie pisałem o Eripe.
Bo to nie horrorcore. Hardcore, nastawiony na krwawe bragga, inteligentne punche i pocisk wszystkim za wszystko.

Ps3.
KaEna i Piha nie lubię. Żaden z nich, nawet nie stał koło horrorcoru.

Dziękuję i miłego rycia mózgów.

Edit. Zapomniałem o najważniejszym. Przecież mamy własną wytwórnie Horrorcorową. Snuff MuSick.
https://www.facebook.com/Snuffmusick?fref=ts Zrzesza większość ludzi, o których tu pisałem. Jak coś się dzieje w klimatach, to oni zawsze o tym wiedzą. Warto zaglądać.


sobota, 5 października 2013

Podsumowanie twórczości

HELL-o!

Tak jak mówiłem, walnę sobie teraz mały spis wszystkich moich wypocin, które się gdziekolwiek ukazały. Wraz ze zdjęciami, linkami i co tam jeszcze będzie potrzebne.

1. Nowa Fantastyka Wydanie Specjalne 31 (1/2011)
"Zabawki dla dużych chłopców"
Link do numeru na Lubimyczytać, żadnego zdjęcia nie mogę znaleźć.
Jak tylko znalazłem forum Nowej Fantastyki, to się bardzo ucieszyłem. Wrzucałem teksty, ludzie czytali komentowali. Pierwsza poważna krytyka i nauka umiejętności technicznych co do pisania jako takiego. Zauważony i pierwszy raz doceniony przez ludzi, w końcu dostałem srebrne pióro i prośbę o napisanie tekstu do gazety. Czego tam nie ma. Jest poważnie, bo o samobójcach, ale podlane czarnym humorem i czymś, co można określić tylko jako bizarro.

2. Grabarz Polski numer 35
" Przyjaciel z szuflady"
"Inwazja niewidzialnych różowych jednorożców"
Odkryłem, że istnieje takie cudo. Wysłałem tam trochę tekstów, Bartek Paszylk jeszcze tego samego dnia odpisał, że dwa bierze.
Numer wciąż wisi na stronie, można ściągnąć. Razem z całą resztą, serdecznie polecam.
Stronka grabarza

3. NiedobreLiterki (jeszcze kilka razy się tu pojawią) 
Zaczęło się od tego rzeźb Patrici Piccinini, które kiedyś zobaczyłem na JoeMonsterze. 

Na ich widok historia sama pojawiła się w mojej głowie. 
Mniej więcej wtedy zakupiłem sobie "Bizarro dla początkujących". Potem napisałem do Dawida Kaina. Od zawsze pisałem bizarro, tylko o tym nie wiedziałem. Jakoś tak. Literki powstały niedługo potem, a jak do ekipy dołączył dobrze mi znany Marek Grzywacz, to zaczęła się moja tam obecność.

4 i 5. Kolejne dwa teksty na NL. Tym razem zbiorowe aktualizacje, czyli teksty na koniec świata i życzenia noworoczne. Jeden tu, drugi tu

6. Mega*Zin Lost & Found nr 4 o buncie.
"Przeciw sobie" 

Bardzo fajny zin, pełno w nim zdjęć i tekstów. Ponadto jest całkowicie tłumaczony na język angielski. Dlatego też, siłami Marka Grzywacza, jest to mój pierwszy tekst w języku angielskim, który się kiedykolwiek ukazał. Jak na razie jedyny. Traktujący, o dziwo, o buncie. 
Link do numeru po polsku i po angielsku

"Drżenie" 
Pierwsza polska antologia opowiadań gore. A mój tekst jest chyba najmniej gore ze wszystkich. Bardziej psychologiczny, ekstremalnie smutny. Ale przyjął się dobrze. Tak jak cały zbiór. Tomek Czarny i Marek Grzywacz pracują właśnie nad drugą częścią. 

8. Niedobre literki po raz kolejny
"Czerwony kapturek" czyli zbiorcza aktualizacja na dzień dziecka. 

"Jak ja ich nie cierpię" 

Zombie-smerfy. 
Po spotkaniu polconowym jeden chłopak podszedł do mnie i mówi "To ty zabiłeś Klakiera". Nic więcej mówić nie trzeba.

"144000" Czyli moja wizja nieba. Satyra religijna. Podobno Zabawna. A tak przy okazji pierwsza książka z moim opowiadaniem, który była normalnie wydrukowana, a nie była tylko ebookiem. Ebookiem jest za to teraz, kiedy tylko tak ją można dostać. W empiku na przykład
Świetna książka. Rojek w otoczeniu największych popaprańców z kraju i zagranicy. Kyrcz Jr, Kain, Grzywacz, Mitka, Mellick III. Cud, miód i flaki. I Ekskrementy.  

11. Niedbre Literki po raz już ostatni
Zacząłem tam swój własny cykl tekstów. Czyli chory psychicznie bohater i jego kolejne przygody w świecie, który prawdopodobnie nigdy nie istniał. Jak na razie dwie części, następne dwie niedawno wysłałem do Kyrcza, za jakiś czas się ukażą. 

Mało? Dużo? Jakby kilka lat temu, kiedy zaczynałem pisać, ktoś mi powiedział, że będę tego tyle miał, nie uwierzyłbym. Teraz? Frustracja, bo dlaczego tak mało? Dlaczego nikt mi nie chce wydać książki? 
W najbliższym czasie będę jeszcze w dwóch, może trzech antologiach. Dwie z nich, może nawet wszystkie, będą na papierze. Do tego jeden horror, który w dziwny sposób się ukaże. Może jeszcze jedna antologia. Pracuję nad książką, choć wciąż dryfuję ku kolejnym opowiadaniom. A zbiór opowiadań, który od ponad roku odbija się od kolejnych wydawnictw, wisi mi nad głową jak burzowa chmura. Jeśli nikt go nie zechce do końca roku, to wypuszczę za darmo w sieć. Zrobię ebooka i wstawię na wydaje.pl. 

Czołem! 


piątek, 4 października 2013

Sprawdzam czy to gówno w ogóle działa.

Dzień dobry. Witajcie. Greetings. Ave Odin. Etc. Etc.

1. Po kiego grzyba ja to w ogóle robię?
Siedzę przed komputerem, boli mnie gardło, jestem poirytowany bez powodu, dziwne rzeczy mi chodzą po głowie, powinienem coś pisać (kolejne opowiadanie do darmowej antologii/powieść/magisterkę), ale jakoś obrazy nie chcą przekształcać się w słowa. Postanowiłem więc wziąć się za coś, co dawno chciałem zrobić. Założyć sobie bloga. A co się kurde będę... Teraz mogę bez obawy wypisywać wszelkie bzdury, co mi do łba przyjdą, tak bardzo chaotycznie, jak mi przyjdzie ochota, i wciąż mieć spokojną pewność, że mało kto to zobaczy. Poza tym jest też moja "kariera pisarska"(która i tak rozwija się szaleńczo, zważając na to, co sam kiedyś myślałem). W celu publikowania linków do opowiadań wrzucanych na forum NF, założyłem sobie kiedyś fejsBÓGa, więc teraz nadszedł czas pójść krok dalej. Wieli F, choć wciąż stanowi niestety głównie źródło kontaktów z większością ludzi, rozrósł się nadmiernie i zajmuje za dużo miejsca w moim życiu. Wiecie, co z nim zrobić. Ja wiem. Stopniowo przestanę wrzucać tam cokolwiek i może, miejmy nadzieję, wycofam się całkowicie z tego syfu. Tu sobie będę mógł pisać jak mi idzie pisanie, bądź niepisanie, bez poczucia, jakbym zeznawał "Co robisz, Marcin?", " O czym myślisz, Marcin?", "Co masz na sobie, Marcin?" Trochę mnie to przeraża, a to wcale nie takie łatwe. Jest tam jeszcze kilka tajnych grup, które czytają tylko członkowie, ABW, FBI, CIA, Masoni, Reptilianie i Zuckenberg, dotyczących projektów, w których biorę aktualnie udział i jedna gdzie z kumplami z czasów licealnych naśmiewamy się z siebie nawzajem. Jakby nie one i ich użyteczność, już dawno bym stamtąd zwiewał.
Jeśli ktoś się ze mnie teraz śmieje, myśląc, że zamieniłem jedną formę samoopresji na drugą, niech śmieje się dalej. Ma rację. Ale wchodząc tu, może nie będę miał odruchów wymiotnych. Może przez jakiś czas.

2. Co, do jasnej anielki, tu będzie?
Wszystko co najlepsze ma do zaoferowania Marcin Rojek, czyli chaos, anarchia, głupoty, kreskówki, krew, flaki, bzdety, horrory, trochę książek i muzyki, przemyślenia na temat życia i śmierci, takie moje prywatne szambo, gdzie mam zamiar wylewać żale. No i ta "kariera" nieszczęsna. Jak gdzieś coś będę publikował, to też o tym się pochwalę. No i na dniach walne notkę streszczającą moje dotychczasowe dokonania literackie.

3. Jak często będę uprzykrzał życie, tym nieszczęsnym duszą, które zdecydują się tu zaglądać?
Zależnie od ochoty, czasu i pomysłów, może z raz na tydzień, może rzadziej, może częściej.

4. Kilka słów otuchy?
W przeciwieństwie do fejsBÓGa, te wpisy nikomu na żadnym wallu wyświetlać się nie będą, jeżeli się nie wyrazi chęci na to. Mniej rojkowego bredzenia = spokojniejsze spanie po nocach.

5. Co ty pijesz? Co ty palisz?
Aktualnie? Nic. Na szczęście. Nie piszę po alkoholu, bo mi się literki mieszają zawsze. Innych ogłupiaczy nie zażywam/biorę/wstrzykuję.

6. Post scriptum
Słucham sobie właśnie najnowszego tworu duetu Słoń/Mikser, mianowicie Demonologia 2 ( na pewno o samej płycie kilka słów skrobnę). Konkretnie kawałka, który jak dla mnie jest najlepszy. Tu do niego link. A w międzyczasie pomalowałem figurkę smerfa Marudy (pozyskaną z kinder niespodzianki) mazakami na różowo, żeby wyglądał jak zombii z mojego opowiadania. Nie śmiać się, różowy mazak na niebieskim plastiku, wygląda jak zgniła szarość. Dodałem jeszcze zielony (zgniliznę) na czapeczce i żółty (mocz) na spodniach. Czerwonego mazaka niestety nie mam.
Smuteczek.

Serdeczne podziękowania dla wszystkich, którzy dotarli do końca tej paplaniny. Jeśli ktoś z was, z własnej nieprzymuszonej woli, zdecyduje się częściej tu zaglądać, to najpierw popukam się w głowę, a później uciesze i podziękuję.

Ave ....(wstawić dowolne bóstwo)
Dziękuję i do zobaczenia kiedyś tam.