poniedziałek, 4 maja 2015

Femme Fatale - Kazmierz Kyrcz Jr - recenzja

Tak wiem, prawie dwa lata cicho a tu nagle bum. Mój blog, wolno mi.

Kyrcz kolejny raz wypuszcza na rynek solową książkę. Po wydanej dwa lata temu świetnej powieści „Podwójna pętla”, teraz przyszedł czas na zbiór opowiadań „Femme fatale”. Uraczeni zostajemy piętnastoma tekstami, które zasadniczo łączy jedno; ich bohaterowie są nienormalni. Część postaci co prawda zaczyna jako zwyczajni członkowie społeczeństwa, ale po tym co ich spotyka, swojej normalności mogą pomachać na do widzenia. I to jest chyba to, co mnie w tym zbiorze najbardziej urzekło. Uwielbiam czytać o przeróżnych wariatach, a tu mamy całą ich galerię. Samobójcę, który zamiast sobie woli pomagać innym w przejściu na drugą stronę, autora książek o kanibalizmie, który zbyt mocno wkręca się w swoją twórczość, dziewczynę, której randka w ciemno przybiera co najmniej nieoczekiwany obrót. To w jaki sposób bohaterowie postrzegają świat, jak się zachowują, przeciętnego człowieka przyprawiłoby o zawrót głowy. Mamy tu bowiem do czynienia z bandą wykolejeńców, którzy dają upust swojemu skrzywieniu, na różne sposoby uzasadniając swoje poczynania. Przy czym duży wpływ na ich motywacje mają miejsca, w których egzystują. Przedstawiony w tekstach świat zazwyczaj odmalowany został w odcieniach szarości, szef zawsze jest wredną mendą, która za cel życia postawiła sobie utrudnić życie pracownikom, z nieba pada deszcz, a słońce chyba zapomniało, że powinno się pokazywać choćby od czasu do czasu. Nic dziwnego, że praktycznie wszyscy mają tu problemy z głową… Na dokładkę dostajemy od autora garść miejskich legend, afrykańską magię, kilka przestróg, których warto by posłuchać, a które – nie wątpię – większość z czytelników zignoruje.
Ludzie znający Kraków będą mieli zapewne większą radochę z czytania, ponieważ Kyrcz wiele razy przywołuje konkretne miejsca, nazwy ulic, raz nawet całą trasę przebytą przez opisywaną postać. Jedno opowiadanie składa się z dwóch pozornie niepowiązanych historii, sprytnie powiązanych ostatnimi trzema zdaniami, odnoszącymi się do dwóch krakowskich budynków.
Kolejny z walorów „Femme fatale”, to język jakim posługują się bohaterowie. Bohaterowie są pracownikami banków, członkami klasy mniej lub bardziej pracującej, mieszkańcy zapyziałych bloków… Tak też się wypowiadają. Adekwatnie do tego kim są. Czasem w sposób wyszukany, kiedy indziej prosto i dosadnie. Nie obce są im wulgaryzmy czy odniesienia do kultury masowej. W opisach jednak prym wiodą klimatyczne opisy i poetyckie porównania. Bardzo dobrze się to czyta. Zbiorek nie jest zbyt długi, różnorodność zgromadzonych w nim tekstów sprawia, że można go połknąć w jeden dzień.

Podsumowując, Kyrcz zaprezentował genialną formę (co zresztą w wydawnictwie Forma nie należy do rzadkości), a jego „Femme Fatale” to książka, która wciąga czytelnika w szary, smutny świat wykolejeńców, pokazuje ich skrzywienie i do ostatniej strony nie pozwala się oderwać. Dla mnie bomba.

Jakby ktoś chciał zakupić, co gorąco polecam, to tu jest link to strony wydawnictwa Forma. 

1 komentarz:

  1. Powitać wśród żywej braci blogerskiej! Recenzja z przytupem :)

    OdpowiedzUsuń